targi

targi

środa, 31 grudnia 2014

Świątecznie

Tegoroczne święta nie zapowiadały się dość optymistycznie..
W poniedziałek wysyłałam ostatnie paczki, szyłam ostatnie zamówienia, jakieś "sąsiedzkie" obróbki, obszywki, to obrus uszyć/obszyć sąsiadce i do tego uszyć 'nasze' prezenty, które miały dostać dzieci..
tak.. tylko kiedy posprzątać, cista upiec..? ( bo resztę DZIĘKI BOGU piekła mama z mamą J. - tak do gotowania mam 2 lewe ręce :) ).
Z marudzącą Nadką na rękach, to wszystko było zrobione na ostatnią minutę, dosłownie.
Do Wigilii siadałam z mokrymi jeszcze włosami :)
Radość Nadi z prezentów, z choinki i tego że tak dużo osób przy stole,że wszyscy razem, wynagradzała cały ponad-tydzień zapierdzielania  :)
Pierw jesteśmy zawsze na kolacji u moich rodziców, później u drugich dziadków z resztą rodziny.
Wrażeń N. nie było końca tego dnia :)









Z racji tego że Nadia przechodzi jakiś bunt ubierania się :) ( śmieję się już z nazywania wszystkiego buntem ) nie obyło się bez łez sprzeciwu i zmęczenia, tymi wszystkimi odwiedzinami w ciągu dwóch dni świąt.. ale na spacer też udało się Niusie wyciągnąć..


nawet mamba się w kieszeni znalazła.. ahh co za radość była ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz