Może nawet za bardzo. Nie wiedząc o szyciu kompletnie NIC, przeszperałam internet wzdłuż i wszerz o maszynach dla początkujących. Szukałam maszyny nie za drogiej, ale też takiej co wytrzyma naukę szycia samouka ;)
Znając firmę Łucznik, która obijała się gdzie nie-gdzie czasem o moje ucho, zdecydowałam że właśnie tej firmy chcę maszynę. Na stronie producenta obejrzałam jak wyglądają modele, do czego mniej więcej ( jakiego szycia ) są przeznaczone, porównywałam ceny i wybrałam Zosię ;]
jednak po dojechaniu do sklepu, gdzie mogłabym ją zakupić, była tylko Katarzyna 444. Zośkę mogłam zamówić i czekać około 2 -4 tygodni a ja przecież chciałam JUŻ TERAZ.. ;/
Po przemyśleniu sprawy, niewielkiej różnicy ceny i opiniach w internecie ze sklepu wyszłam z Kaśką :)
nie.. nie szyłam od razu, ani dnia kolejnego i następnych też nie..
siedziałam przez 2 tygodnie i może ciut dłużej z nosem w instrukcji obsługi, lub oglądając filmy na youtube.pl jak szyć, konserwować maszyne, po co, do czego jakie ściegi itp..
aż w końcu przyszedł wyczekwiany moment.. z tego wszystkiego wyszły uszytki..
pierwsze chusty szyte z minky.. ohh jak one się strasznie szyły na początku ;/ ;)
komin Nadki :)
pierwsza chusta z pomponami Nadki, obeszło się bez wyrywania 'kukek' ( czyt. kulek)
.. oczywiście nie było zawsze sielankowo z tym szyciem.. czasem przez cały dzień łamałam igły.. innego dnia rozkręciłam maszynnę prawie do części pierwszych ( z zamiarem naoliwienia ) , składając ją przez kolejne 2 dni ;/ i inne sytuacje które poszły w niepamięć.. wszystko było po to, żeby znać Kaśkę jak własną kieszeń :) i choć dzisiaj kupiłabym maszynę nie tą, nawet innej firmy, ze względu na potrzebę szycia innymi ściegami lub overlocka którego nie mam ;/ no i oczywiście też ze względu jaki hałas Kaśka robi jak pracuje ;/ udało mi się samej z siebie, bez niczyjej pomocy nauczyć szyć. :)
od poduszek
z torebeczkami N.
łącznie z kocykami, które niekoniecznie uwielbiam szyć, choć podobają mi się bardzo ;) polar minky robi swoje :)
po ciuszki dla Nadi